Cierpienie i śmierć

Bycie „dotkniętym” przez cierpienie własne czy drugiej osoby wzbudza w człowieku pytania natury eschatologicznej: po co żyję? Czy jest kres mojej ludzkiej egzystencji? Jeśli człowiek postrzega życie ludzkie tylko w kategoriach cielesności i doczesności, to śmierć jest definitywnym zakończeniem ludzkiej egzystencji. Jeżeli zaś przyjmuje istnienie w człowieku sfery ducha i zjednoczenie z Bogiem jako Dawcą życia, to umieranie i śmierć pojmuje jako zamianę formy swej egzystencji i przejście do nowego etapu bytowania.

Doświadczenie faktu cierpienia oraz uświadomienie jego powszechności stanowi wyjątkowe wyzwanie, przed którym staje każdy człowiek. Pierwszym wymogiem w tym zakresie jest przyjęcie tego faktu jako oczywistości oraz umiejętne zaakceptowanie, co stanowi pomoc w twórczym jego przeżywaniu w wymiarze indywidualnym i społecznym. Postawa zaś nie zauważania cierpienia zawęża ludzkie spojrzenie na rzeczywistość naszej egzystencji, fałszując jej obraz i narażając na popełnianie błędów nieliczenia się z faktami. „Zamykanie oczu nie zmienia rzeczywistości. Prawdę trzeba widzieć jasno, podchodzić do niemiłych dla nas aspektów spokojnie i rzeczowo. Tylko taka postawa umożliwia wydobycie dobra z tego, co samo przez się dobre nie jest, umożliwia szukanie możliwości walki ze złem, jakim jest choroba w swojej istocie”.

W tym wysiłku „wydobywania dobra” oraz „szukania możliwości walki ze złem” należy postawić pytanie, czy cierpienie – w różnych swych postaciach – nie jest swego rodzaju darem? Osińska stwierdza, że można mówić o darze cierpienia, gdyż np. właściwie przeżyta choroba „jest wartością mobilizującą w kierunku postaw twórczych, altruistycznych, staje się darem, który można i trzeba umieć świadomie przyjąć i wpleść w dynamizm rozwojowy osobowości. Każde przecież przeżycie może się stać cennym budulcem w konstruowaniu budowli własnego życia. Otrzymanego daru można także nie podjąć i zniszczyć go”. Poszerzając horyzont wartościowania cierpienia, uświadamiamy sobie, że jest ono „znakiem łaski”, a więc „powszechnym sygnałem szczególnego spotkania z Bogiem”. (…)

Wspieranie osób cierpiących winno zawsze zachować charakter służby człowiekowi, z poszanowaniem jego osobowej godności. W posłudze pomocowej należy respektować wielkość i świętość osoby, aby uniknąć niebezpieczeństwa deprecjacji bytu osobowego oraz związanej z tym dehumanizacji medycyny i innych służb pomocowych. Odpowiedzialne pełnienie tej misji wymaga poszanowania swobody sumienia, stanowiącej podstawowe prawo człowieka. Naczelną normą w tym zakresie jest troska o ludzkie życie, „czuwanie nad tym, aby się ono przeobrażało i rozwijało na przestrzeni całej egzystencji, w poszanowaniu planu wyznaczonego przez Stwórcę”. Norma ta domaga się całościowego postrzegania człowieka, we wszystkich wymiarach jego osobowej godności. Człowiek cierpiący – wymagający pomocy – oczekuje od osób pomagających odpowiedzialnego traktowania, czyli „ludzkiego wsparcia ze strony brata, który umie przekazać wizję życia, także sens cierpienia i śmierci”.

ks. Józef Zabielski, UKSW Warszawa

CZYTAJ CAŁY TEKST

Close Menu